Proszę o powstanie – para młoda idzie!
Pisaliśmy już kiedyś, że są takie śluby, gdzie wszystko musi być idealnie. Przy czym mówiąc o tym, że coś być „musi”, nie zawsze mamy na myśli postawę dyplomatycznego, acz zasadniczego egzekwowania odgórnie określonych wytycznych. Bowiem w świecie istnieje również „musi” niewymuszone, „musi” naturalne i nienachalne. Z natury. Pada deszcz, więc musi być mokro. Jeśli świeci słońce, to drzewo musi dawać cień. Proste. Jeśli nas ktoś obserwuje i czyta posty to jest powtórka.
Kiedy zatem na uroczystości ślubnej spotkało się dwoje ludzi, którzy zamiłowanie do ładu i porządku mają we krwi, to naszym skromnym zdaniem natura nie miała innego wyjścia. Musiało być idealnie. No i było, co Was będziemy oszukiwać. Ale, ale – wybaczcie to gawędziarstwo, bo my tu o drzewach i słońcu, ale chyba winni Wam jesteśmy dwa słowa o naszym ostatnim ślubnym spotkaniu.
Nasi dzisiejsi bohaterowie to Kasia i Mateusz. Jak już wspomnieliśmy, ona – prawniczka, a on – żołnierz. Ona – w przepięknej białej sukni, on – w nienagannym mundurze. Oboje z zamiłowaniem do historii, do sztuki, do pięknych obrazów. Pragnęli, by ich ślub też stał się pięknym obrazem. Scenerią dla uroczystości był piękny zabytkowy kościół, który na przestrzeni wieków widział niejedno. W rolę celebransa wcielił wielce zasłużony ksiądz dobrodziej, którego oczy zapewne widziały nie mniej niż ów kościół – a jeśli jednak, to o parę lat tylko.
Prawdziwym brylantem całego wydarzenia była jednak stodoła, w której odbyło się wesele. Zaraz, stodoła? Tak jest, dobrze czytacie. Nie była to jednak taka zwyczajna stodoła, w której trzyma się węgiel, o ile się go ma, lecz genialnie odrestaurowana zabytkowa stodoła ze ścianami z kamienia, a dookoła zabudowa w stylu pruskim: z zewnątrz czerwona cegła, wewnątrz ściany zbudowane w stylu szachulcowym. Podziwiając Państwa młodych w tak niezwykłej scenerii mieliśmy wrażenie, jakbyśmy na chwilę przenieśli się w czasy II Rzeczpospolitej – oto przystojny ułan bierze za żonę dziewczę z dobrego domu, a wesele odbywa się na wiejskim folwarku u szanownych Państwa. Wspominaliśmy coś o pięknych obrazach? Z tego obrazka nostalgia po prostu płynie rzeką.
Podobno drogę do miłości każdy musi sobie wydeptać samemu, ale młoda para, mając tę ścieżkę już odhaczoną, postanowiła trochę weselników nakierować. Od wejścia gości witał drogowskaz o treści „Miłość – tędy”, który wskazywał wprost na parkiet, gdzie na biesiadników czekała już orkiestra – stojąca za wielkim neonowym napisem MIŁOŚĆ. Był to bardzo sympatyczny pomysł, który robił ogromne wrażenie – zwłaszcza po zapadnięciu zmroku, gdy półmrok weselnej sali dodatkowo wzmocnił blask neonów. Życzymy wszystkim, by takie hasła przyświecały nam na co dzień, nie tylko przy okazji weselnych zabaw.
O atmosferze tamtego wydarzenia można by gawędzić długo, ale żeby w pełni oddać to wszystko w słowach, pewnie trzeba by się urodzić Mickiewiczem. Nie będziemy się porywać z motyką na słońce – zatem serdecznie zapraszamy Was do obejrzenia galerii zdjęć ze ślubu Kasi i Mateusza które, mamy nadzieję rozbłysną w Waszych domach hasłem MIŁOŚĆ i zostanie z Wami na cały 2023.
0 komentarzy